Perspektywa Toksyny
Ten moment, kiedy wszystko staje na głowie i nie wiesz, co masz ze sobą zrobić. Wszystko się zmienia w jednej chwili. Świat... Z pozoru szara i nudna egzystencja nabiera barw, niekoniecznie tych ciepłych.
Od małego utrzymywani w duchu swojej odmienności. Poznają siebie i uczą zatajać swe słabości. Przynajmniej próbują, bo nie jest to łatwe. Łowcy są wszędzie i czychają na ich życia. I co robić? Jedynym rozsądnym wyjściem wydaje się ucieczka. A gdzie?
Jest pewna wyspa, w całości zamieszkana przez różne rasy "odmieńców", jak nazywają ich ci "normalni". Są tam wilki, kitsune, feniksy i czarodzieje. Nie tylko oni. Jest ich tam naprawdę wiele, a ludzie stale odkrywają u siebie nadnaturalne zdolności czy pochodzenie. I muszą uciekać przed łowcami, nim oni ich złapią. A ta wyspa, nazywana Kotonatte, otoczona jest barierą, która łowcy nie przepuści.
Trzy osoby stały teraz przed swoim nowym domem na wysepce. Dwie dziewczyny i chłopak. Pierwsza, ubrana w czarny t-shirt z zielonym napisem "Kiedy się urodziłam, szatan krzyknął na całe Piekło: Boże jedyny, konkurencja!". Ogólnie, chyba zielony był jej ulubionym kolorem, zważywszy na neonowozielony kolor końcówek czarnych włosów i odcień jej butów. Innego koloru niż wyżej wymienione były spodenki, które były ciemnogranatowe. Na szyi miała pewną "pamiątkę" po pewny związku. Dokładniej łańcuszek z zawieszką w kształcie połówki złamanego serca z grawerem "Miłość to żmija, kocha i zabija". Nazywała się Toksyna, choć wolała, gdy mówiono do niej per "Toxic". Łatwo zapamiętać dzięki temu osóbkę, jaką jest młoda Romance. Ułatwiały to też jej fioletowe oczy. A dlaczego była tutaj? Także należy do odmieńców, tak jak jej "towarzysze niedoli": brat i najlepsza przyjaciółka. Magiczna wilczyca w swym władaniu miała lód i wszystko inne, co mroźnej zimie podległe. To dlatego roztacza wokół siebie charakterystyczny chłód, po którym można ją rozpoznać zawsze i wszędzie.
Między dziewczętami stał chłopak, mogący być męską wersją Toksyny. Cóż, bycie jej bratem do czegoś zobowiązuje. Miał czarne, krótkie włosy. Oczy w kolorze młodych liści przykuwały uwagę. Powiedzmy, że był ubrany podobnie, jak nasza Toksyna, gdyż opis naszego Rakanotha pozostawimy na inny termin. Dodajmy tylko, że jest także wilkiem, ale panującym nad roślinnością.
Trzecią osobą była wcześniej wspominana już przyjaciółka, Kamila Wolf. Zrodzona z upadłego anioła Nefilimka, mająca ogromne umiejętności. Nawijała właśnie na palec jedno z niebieskich i fioletowych pasemek, jakie miała na swych czarnych jak smoła włosach, a które wymknęły się z jej koka. Spojrzeniem błękitnych oczu lustrowała dyskretnie swoje najbliższe otoczenie. Niższa od swej przyjaciółki, lecz nadrabiająca urodą. Ubrana w krótkie, białe szorty, i szary sweterek chroniący przed chłodem roztaczanym przez Toxic. Wydawała się niewiele niższa od Toksyny dzięki trampkowatym koturnom, a jej nogi smuklejsze dzięki rajstopom. Roztaczała wokół siebie aurę tajemniczości i skupiała uwagę przechodniów. Podobało jej się to.
Teraz stali, wczoraj uciekali. A co jutro? Na pewno będą żyli. To Słodka Odmienność. Życie do góry nogami dla normalnych. Dla mieszkańców Kotonatte normalność.
Dostałam bólu głowy, czytając ten jeden, krótki rozdział. Fyi, rzadko mnie boli głowa.
OdpowiedzUsuń